Pandemia – nokautując boleśnie internacjonalizację – pokazała jedocześnie, że umiędzynarodowienie stało się integralną częścią szkolnictwa wyższego na świecie

Sparaliżowana komunikacja lotnicza i konieczność izolacji na szczęście nie przeszkadzają w wymianie myśli ponad granicami. Teraz, jak nigdy, widać, jak bardzo internacjonalizacja stała się częścią szkolnictwa wyższego na świecie. Rektorzy, eksperci na różnych kontynentach dzielą się doświadczeniami, jak radzić sobie z trudnościami, które przyniosła pandemia. Choć oczywiście są różnice, to uczelnie, niezależnie od tego, czy znajdują się w USA, krajach Europy, Ameryki Południowej, Azji, czy Afryki, borykają się z takimi samymi problemami: jak przejść na naukę online, jak zapewnić bezpieczeństwo studentom i personelowi uczelni, jak zadbać o studentów zagranicznych i jak w ogóle przetrwać.

Tradycyjne kształcenie „twarzą w twarz” stanie się przywilejem

Dwaj czołowi światowi eksperci: Philip G. Altbach i Hans de Wit rozważają, jak kryzys wywołany koronawirusem wpłynie, w krótszej i dłuższej perspektywie, na szkolnictwo wyższe. Uważają oni, że spora liczba mniejszych, prywatnych uczelni utrzymujących się z czesnego nie przeżyje kryzysu. Z jednej strony zabraknie studentów zagranicznych, z drugiej na finansach szkół wyższych negatywnie odbije się spadek dochodów klasy średniej, której nie będzie stać na ponoszenie kosztów studiowania za granicą. Natomiast duże, renomowane uczelnie, choć też ucierpią, na dłuższą metę nie tylko się odbudują, ale też wzmocnią swoją pozycję konkurencyjną. Są one z reguły w sytuacji pozwalającej im zatrzymać cenny personel akademicki i przygotować się na przyjęcie studentów, gdy tylko minie zagrożenie.

Innym ważnym aspektem internacjonalizacji, na który zwracają uwagę Altbach i de Wit, jest kwestia badań. Potrzebne są badania nad opracowaniem szczepionki oraz środkami i sposobami zabezpieczenia społeczeństw na przyszłość, a to można osiągnąć tylko poprzez współpracę w wymiarze globalnym. Możliwe, że w przyszłości władze będą skłonne przeznaczyć większe środki na wsparcie life sciences. Znaczenie wspólnych międzynarodowych badań i sieci naukowych zdecydowanie wzrośnie.

Choć w tej chwili sprawą najważniejszą jest jak najszybsze i najlepsze wdrożenie kształcenia online, to na dłuższą metę tradycyjna nauka „twarzą w twarz” powróci, ale doświadczenie tradycyjnego studiowania na uniwersytecie znów stanie się przywilejem dostępnym głównie studentom z bogatych rodzin, które będą w stanie wysyłać swoje dzieci do elitarnych uczelni.

Kryzys spowodowany COVID-19 najpewniej pogłębi nierówności w dostępie do studiów wysokiej jakości. Prywatne uczelnie ucierpią najbardziej, co z kolei zwiększy liczbę ubiegających się o przyjęcie do tańszych uczelni, a w konsekwencji może się przyczynić do obniżenia jakości studiów.

Trudno przewidzieć, jak rozwinie się sytuacja, jeśli chodzi o międzynarodową mobilność studencką. Z pewnością zaostrzy się konkurencja pomiędzy państwami i uczelniami nastawionymi na przychody od tej grupy studentów. Według Altbacha i de Wita flagowy europejski program Erasmus+ zamiast, jak się spodziewano, otrzymać zwiększone środki, może spodziewać się cięć. Podobnie będzie w Stanach Zjednoczonych; już teraz wielka organizacja wymiany międzynarodowej International Education Exchange (IEE) ogłosiła zmniejszenie liczby swoich pracowników o 600 osób.

Co zamiast wyjazdów?

Profesorowie dwóch amerykańskich uniwersytetów: Anthony C. OgdenBernhard Streitwieser oraz profesor Christof Van Mol z Holandii zwracają uwagę, że obecny kryzys odbije się nie tylko na uczelniach, ale dotknie dotkliwie te miasta i społeczności, które w dużym stopniu żyły ze studentów, zarówno zagranicznych, jak i krajowych. Studenci wynajmowali kwatery, robili zakupy, chodzili do restauracji, zasilając lokalną gospodarkę. Ucierpią też agencje i organizacje zajmujące się rekrutacją studentów międzynarodowych.

Wprawdzie w obecnej sytuacji nieuniknione są przegrupowanie i zmiany kierunku działań, autorzy uważają jednak, że pandemia na dłuższą metę potwierdzi potrzebę i stworzy nowe możliwości umiędzynarodowienia. W większym stopniu polegać będziemy na międzynarodowym partnerstwie np. poprzez wirtualną wymianę konkretnych programów, co z kolei będzie odejściem od umiędzynarodowienia opartego na wyjazdach do wybranego kraju lub uczelni na rzecz nauki skupionej na określonej dziedzinie, ale wzbogaconej przez wykorzystanie najlepszych programów w ramach międzynarodowego partnerstwa. Działają już też organizacje, które oferują wirtualne międzynarodowe praktyki.

Jednym z pozytywnych skutków pandemii będzie to, że wszyscy nauczą się korzystać z platform służących do nauki online i nastąpi ich szeroka akceptacja. Autorzy radzą tradycyjnym uczelniom bliżej przyjrzeć się uczelniom działającym online w poszukiwaniu dobrych i sprawdzonych praktyk, choć wymagać to będzie przezwyciężenia tradycyjnej niechęci i braku szacunku do tych uczelni.

8 kwietnia 2020

KB