– Panie Ambasadorze, pełni Pan swoją misję w naszym kraju od czerwca tego roku, ale Polskę poznał Pan już w latach 90. podczas studiów na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie...

– ... a nawet jeszcze wcześniej, bo w roku 1988 byłem na międzynarodowym obozie młodzieżowym w Ostrzeszowie. Tam nauczyłem się pierwszych słów po polsku: „cześć”, „dziewczyna” i bardzo ważnego wyrazu  – „przyjaźń”. Poznałem rówieśników z Polski, którzy początkowo traktowali nas z dystansem – przyjechaliśmy przecież ze Związku Radzieckiego – ale po kilku dniach byliśmy już dobrymi kolegami. Kontakt z językiem polskim miałem także w Kazachstanie. W Ałmaty powstała pierwsza klasa języka polskiego, a jej organizację wspierał mój ojciec, ówczesny szef lokalnego samorządu. Dziś takich klas jest w Kazachstanie kilka, uczą się w nich nie tylko młodzi ludzie mający polskie korzenie.

– Do Polski wrócił Pan w roku 1991, już jako student.

– Dla mnie bardzo ważne jest, że znalazłem się tu jako jeden z dwanaściorga studentów, którzy przyjechali z niepodległego Kazachstanu, a nie z ZSRR. Przez rok uczyliśmy się w Studium Języka Polskiego w Opolu, potem rozjechaliśmy się po całym kraju. Część kolegów wybrała Warszawę, inni Poznań, Wrocław, Gdańsk. Ja pojechałem do Krakowa. Na Uniwersytecie Ekonomicznym ukończyłem – jako pierwszy kazachski student – dwa kierunki: handel zagraniczny, marketing i zarządzanie. Ukończyłem także Akademię Dyplomatyczną PISM w Warszawie. Można zatem powiedzieć, że dla pierwszych studentów z Kazachstanu brama do Europy prowadziła też przez Polskę.

– W Polsce wiedza na temat Kazachstanu była wtedy znikoma.

– Kojarzył się przede wszystkim z zesłańcami, stepem i kosmodromem Bajkonur. Od tamtej pory przeszliśmy długą drogę wzajemnego poznawania się, które owocuje dziś współpracą w wielu dziedzinach. Myślę, że jednym z filarów mostu między Kazachstanem a Polską jest Polonia. Ale zbliżenie między naszymi krajami następuje na wielu polach, a jego najbardziej spektakularne przejawy to jednostronne zniesienie wiz dla obywateli OECD, w tym Polski, przez Kazachstan i uruchomienie stałego, bezpośredniego połączenia LOT z Warszawy do Astany, 4 razy w tygodniu.

– Zapewne korzystają z niego nie tylko biznesmeni i turyści, ale także kazachscy studenci, których jest w Polsce coraz więcej.

– Z satysfakcją obserwuję dynamiczny, 25-procentowy wzrost ich liczby w ostatnim okresie. Jest ich już około 770, a może ich być jeszcze więcej. Polskie uczelnie  – publiczne i niepubliczne – mają wiele do zaoferowania. Jest dużo programów w języku angielskim, oferta podwójnych dyplomów, dobre warunki studiowania, rozsądne koszty utrzymania. Regularne połączenie lotnicze sprawia, że Polska jest blisko.

– To, mimo wszystko, prawie 5 godzin bezpośredniego lotu.

– My, Kazachowie, mamy inne podejście do przestrzeni. 1000 kilometrów to dla nas żadna odległość – przecież nasz kraj jest na 9. miejscu na świecie pod względem powierzchni (jest ona 8 i pół raza większa niż powierzchnia Polski – red.). Do Polski jest zatem bardzo blisko.

Margułan Baimuchan, ur. 06.09.1974, studiował handel zagraniczny i marketing na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Ukończył też MBA na Uniwersytecie w Vancouver. Od 1999 r. pracuje w dyplomacji kazachskiej. W latach 2001-2005 i 2007-2013 pracował w Ambasadzie Kazachstanu w Polsce. Od 28 czerwca 2017 r. jest Ambasadorem Kazachstanu w RP.

– Kazachscy studenci korzystają z wielu programów stypendialnych.

– Sztandarowym programem jest „Bołaszak”, co w języku kazachskim oznacza „Przyszłość”, ustanowiony dekretem prezydenta Republiki Kazachstanu w 1993 roku. „Bołaszak” przeznaczony jest dla szczególnie uzdolnionej młodzieży, która ma szansę studiować i zdobywać doświadczenie na najbardziej prestiżowych uczelniach całego świata. Rekrutacja jest wielostopniowa, stypendia dostają naprawdę znakomici kandydaci. Warto o nie walczyć, bo strona rządowa pokrywa praktycznie wszystkie wydatki związane ze studiowaniem za granicą. Absolwenci programu mają obowiązek przepracować po studiach 5 lat w samorządach, władzach centralnych, spółkach skarbu państwa czy bankach. Mamy już prawie 12 tys. absolwentów programu „Bołaszak”, dzięki czemu powstał imponujący network ludzi, którzy studiowali na wszystkich kontynentach.

– Kazachscy studenci nie mają problemów ze studiowaniem po angielsku, bo naukę tego języka zaczynają od pierwszej klasy szkoły podstawowej.

– Tak, nasza edukacja jest trzyjęzyczna: dzieci uczą się języka kazachskiego, rosyjskiego i angielskiego. W Kazachstanie funkcjonuje także sieć Nazarbayev Intellectual Schools – placówek dla uzdolnionej młodzieży, w której większość zajęć jest prowadzona w języku angielskim. Prezydent Nazarbajew stale podkreśla, że nasza przyszłość jako narodu zależy od poziomu edukacji. Dynamika rozwoju współczesnego świata wymaga od nas, żebyśmy byli doskonale wykształceni i gotowi stale poszerzać naszą wiedzę. Żyjemy w wieku IT, 70 procent nowych publikacji powstaje w języku angielskim.

– Rozpoczynający się właśnie proces powrotu do alfabetu łacińskiego może okazać się pomocny.

– W Kazachstanie najpierw był używany alfabet arabski, potem, do roku 1939 – alfabet łaciński, następnie przeszliśmy na cyrylicę. Teraz chcemy stopniowo, do roku 2025, powrócić do alfabetu łacińskiego, który jest językiem nowoczesności, technologii, edukacji i nauki. Ta zmiana będzie dotyczyła wyłącznie języka kazachskiego.

– Pańskim zdaniem, Kazachstan to bardzo dobre miejsce do rekrutowania studentów przez polskie uczelnie.

– Jestem o tym przekonany! Polska cieszy się opinią kraju bezpiecznego i tolerancyjnego. Młodzież z Kazachstanu szybko się tu aklimatyzuje. Jak już mówiłem  – dla nas odległość między Astaną i Warszawą nie stanowi żadnego problemu. Rozwój gospodarczy kraju i wzrost poziomu zamożności społeczeństwa sprawił, że nawet dla kogoś o średnich dochodach wysłanie dziecka na studia do Polski jest osiągalne. Działa też „poczta pantoflowa” – rodzice zadowolonych studentów przekazują sobie informacje o dobrych kierunkach wyjazdów edukacyjnych. Jest jeszcze jeden sojusznik – stowarzyszenie kazachskich studentów w Polsce, któremu nadaliśmy nazwę BARS (od nazwy rzadkiego, wielkiego kota śnieżnego barsa – irbisa, którego zobaczenie przynosi szczęście – red.). Każdy zadowolony student po powrocie do Kazachstanu będzie ambasadorem uczelni, na której studiował i Polski jako kraju, do którego warto wyjeżdżać na studia.

– Zatem edukacja może być jednym z filarów polsko-kazachskiej współpracy?

– Zdecydowanie tak. Mamy dobre i stale rozwijające się kontakty gospodarcze. Mamy już obroty handlowe na poziomie 0,7 mld euro, a moim zdaniem rok 2017 może zamknąć się wynikiem prawie 1 mld euro. Rośnie też liczba polskich podmiotów gospodarczych w Kazachstanie. Co ciekawe, pierwszą aptekę w moim kraju otworzył Polak, a dziś największą polską inwestycją jest firma farmaceutyczna Polpharma. Natomiast trzecim – obok kultury i gospodarki – filarem współpracy może stać się właśnie edukacja.

Fundacja Edukacyjna „Perspektywy” podjęła aktywne działania na rzecz poszerzenia obszarów współpracy akademickiej i wymiany studenckiej pomiędzy Polską i Kazachstanem, w tym ustanowienia kontaktów instytucjonalnych pomiędzy Konferencją Rektorów Akademickich Szkół Polskich i Radą Rektorów Kazachstanu. Jesteśmy wdzięczni za tę inicjatywę, która z pewnością przełoży się na kolejne projekty.

Warto zresztą przypomnieć, że już w 2009 roku odbył się duży wyjazd studyjny delegacji polskich uczelni do Ałmaty i Astany, przygotowany wspólnie przez Fundację „Perspektywy” i Ambasadę Kazachstanu w Warszawie. Teraz jest znakomity czas na wykonanie kolejnych kroków.

Mogę powiedzieć, że Polacy zawsze odgrywali znaczącą rolę w rozwoju mojej ojczyzny. W roku 1245 papież Grzegorz IX wysłał swoich dwóch przedstawicieli ze specjalną misją do chana mongolskiego. Jednym z nich, tłumaczem, był mnich z Wrocławia Benedykt Polak. To on otworzył przed Europejczykami stepy Kazachstanu, wcześniej niż Marco Polo!

– Dziękuję serdecznie Panu Ambasadorowi za rozmowę.

Rozmawiała: Anna Wdowińska

Ambasador Margułan Baimuchan: Przyszłość należy do edukacji. pdf